czwartek, 13 czerwca 2013

MACZUŻNIK




...to takie paskudztwo. Pasożyt, kilka skąpych informacji z wiki wystarczy, żeby to cholerstwo wystarczająco znienawidzić (przypis redakcji).
Maczużnik to również komiks Daniela Gutowskiego (rys.) i Michała Rzecznika (scen). Opublikowany nakładem Centrali. Pięknie wydany, z dodatkami, zawierający ponurą treść adekwatną do tytułu.
Album narysowany przez Daniela Gutowskiego do scenariusza Michała Rzecznika (obydwaj tworzący pod banderą MASZINA) to komiks, który ma szansę awansować do miana „komiksu roku”, albo zostać odstawiony na półkę do spółki z takimi potworkami jak Aksamitna Rękawica Daniela Clowesa, po które sięgamy, kiedy nas najdzie chandra.

A rzecz ma się tak.
Wesele. Wieś. Panna młoda poślubia kawalera z miasta. Miły chłopak, który uwielbia przyrodę (botanik? entomolog?) pragnie zaraz po ślubie zamieszkać ze swoją żoną i teściową w mieście. Życie na wsi, w starym domu nie jest tym o czym marzy. I na tym właściwie sprawa się zamyka. Akcja przenosi nas kilka lat później i czytelnik może zaobserwować efekty owej wyprowadzki. Michał Rzecznik konstruuje scenariusz, którego motywem przewodnim są relacje w rodzinie. Każdy widzi drugiego inaczej, każdy widzi to co chce zobaczyć. I najczęściej są to te pejoratywne cechy. W pewnym momencie pojawia się narracja subiektywna każdego z bohaterów Maczużnika, którą Daniel konsekwentnie dawkuje. Jeśli wierzyć Wikipedii Maczużnik przeobraża się, kiedy znajdzie się w pobliżu żywiciela. Przy czym trudno określić, do którego z bohaterów to określenie bardziej pasuje.



Niby nic wielkiego, ale sposób w jaki Daniel Gutowski podszedł do zadania jest oszałamiający. Postacie stają się groteskowe, brzydota zaczyna dominować w obrazie, tylko, że gdzieś tutaj zapomniano, aby chwileczkę zwolnić tempo. Odsapnąć. Autorzy pomijają aspekt przyczynowy, zamiast tego kładą nacisk na objawy. Jeżeli założymy, że twórcy kierowali się schematem owego paskudztwa to laitmotiv historii spełnia swoje założenia jak najbardziej. Okładka zresztą spojleruje sposób podejścia twórców do tematu. Szkoda tylko, że czytelnik zbyt szybko dostaje pałką w łeb. Efekt zamierzony? w porządku, ale może zirytować odbiorcę przyzwyczajonego do klasycznej formy dramatu.


Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że Maczużnik nie zostanie należycie doceniony w komiksowie. Album ten odstaje od nurtu, którym komiksowo zdaje się podążać. (celowo pomijam przykłady). Nie da się ukryć, że pomimo mało przystępnej formy komiks jest pozycją obowiązkową. Dodam jeszcze od siebie, że brakowało mi "odwagi" w twórczości naszych rodzimych komiksiarzy. Dominuje ostrożność, przystępna tematyka, a przecież język komiksu co jest oczywistością, musi się rozwijać. ZWŁASZCZA na naszym rynku.
Album Daniela i Michała może popchnąć kamyczek tylko w dobrym kierunku.

Wyczyny grupy MASZIN możemy śledzić na Facebooku albo odwiedzając blog Mikołaja Tkacza. Każdy kto chociaż raz obejrzał dorobek maszinowców wie z czym to się je. Centrala, która odważyła się wypuścić serię Kolekcja Maszina (m.in.Przygody Nikogo, Nieznany Geniusz, Generator 1000) również Maczużnika opatrzyła taką etykietą. Problem z tym komiksem jest taki, że to określenie nie do końca tutaj pasuje. Edytorsko dopieszczona publikacja, papier oraz grafiki, którymi Daniel ogarnął scenariusz stawia Maczużnika bliżej autorskiej, eksperymentalno-niezależnej produkcji. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że komiks ukazał się zbyt późno, kiedy środowisko komiksowe postanowiło odsapnąć od artyzmu dlatego trochę nie dziwi mnie cisza jaka panuje wokół tego albumu.

Maczużnik 
scen. Michał Rzecznik 
rys. Daniel Gutowski
format: 210 x 297 mm
ilość stron: 72
wnętrze: kolorowe + dodatki
cena okładkowa: 39,90 zł
ISBN: 978-83-63892-12-8

wtorek, 11 czerwca 2013

JAN HARDY w ogólnym zarysie



…bo inaczej trudno jest cokolwiek napisać o tej publikacji. Jan Hardy jest komiksem…bezpiecznym. To punkt wyjściowy do dalszych części, niewiele tam się dzieje, postacie pojawiają się, mówią kilka kwestii, po czym wątek się urywa i rozpoczyna nowy. Jan Hardy jest tu tylko jednym z wielu bohaterów, możemy domyślać się, że supergrupa ROTA będzie musiała mieć swojego villaina i takowy się przez chwilę pojawia, no ale…

Trudno jest mi pisać o potencjale tej serii, bo to co Kuba nam zaserwował nie zapowiada komiksowo wypasionego uniwersum. No chyba, że Jakub trzyma coś w zanadrzu. Życzyłbym sobie więcej pulpy, intrygi oraz lepszego cliffhangera. Przy komiksach tego typu to oczywista oczywistość.
A z Janem Hardym jest trochę tak, że owszem, komiks ujrzał światło dzienne, ale czy to czyni go wydarzeniem? Pomijając poglądy Kijuca to Jan Hardy jak na razie niewiele wnosi. I tak jak napisałem na początku, Jan Hardy to bezpieczne komiksiątko, które można kupić lub nie, przeczytać, postawić na półce albo pożyczyć koledze. Co więcej, mam wrażenie, że Kuba nie ma dalszych części, tylko szkice. Ogólny zarys fabuły i tyle. Bo gdyby ja uruchamiał taką akcję to bym uraczył czytelnika większą ilością stronic, bardziej zagęszczoną fabułą i dopiero potem zwolniłbym tempo.
Cena za Jana jest okej, edytorsko też, ale zabrakło rozmachu, zabrakło tego CZEGOŚ. Jeżeli Kuba myśli poważnie o ciągnięciu tej serii w wersji papierowej to musi stety/niestety więcej się przyłożyć.

Tak jak w temacie, zero konkretów, zaledwie kilka kresek piórem.