Zacznę może od takiej oczywistej kwestii. Wszelkie
plebiscyty to wypadkowe, pretekstowe przedsięwzięcia albo organizowane
cyklicznie albo to jednorazowe strzały. Każdy rozsądny komiksomaniak powinien
poczytać z politowaniem taki ranking, bo wiadomo, że przecież każdy swoje i tak
lepiej wie. Pokazać palucha i urządzić własny, wytypować top 10 (20. 30
miliard..)ale nie.
Oczywiście musi pojawić się szmer niezadowolenia pt. dlaczego to tak a nie inaczej. Na swój sposób jest to fajne, znak, że czytelnikom zależy. Chcą aby ich ukochane komiksy zdominowały pierwszą dziesiątkę. Wszystkiemu winni są oczywiście członkowie jury, którzy z pewnością są przekupieni. Istnieje również teoria, że się nawet na tym nie znają, albo lepiej- wcale nie istnieją; wszystko robią złośliwe automaty.
Oczywiście musi pojawić się szmer niezadowolenia pt. dlaczego to tak a nie inaczej. Na swój sposób jest to fajne, znak, że czytelnikom zależy. Chcą aby ich ukochane komiksy zdominowały pierwszą dziesiątkę. Wszystkiemu winni są oczywiście członkowie jury, którzy z pewnością są przekupieni. Istnieje również teoria, że się nawet na tym nie znają, albo lepiej- wcale nie istnieją; wszystko robią złośliwe automaty.
Okej, do kitu ten żart, ale ode mnie mała rada.
Nie ufajmy jury. Nawet jeżeli wytypują nasze ulubione albumy to i tak istnieje
spora szansa, że nasi do niedawna przyjaciele z forum odwrócą się od nas
posądzając nas o kumoterstwo i tyle z tego będziemy mieli.
Zamiast tracić czas na bycie kontrowersyjnym najlepiej
podam własny ranking. Kolejność przypadkowa.
1.
Maczużnik duetu Gutowski/Rzecznik. Bo
wyszedł z tego zajebisty potwór. Zimny niepokojący, niekokietujący czytelnika,
a jednocześnie piękny. Trudny, nieszablonowy, nie wpisujący się w szeroko
rozumiane coś tam coś tam. No i ryty Daniela, scenar Michała…
2. A niech cię Tesla! Bo to powiew
świeżego powietrza. Czytając Tesle miałem wrażenie, że już gdzieś to widziałem.
Trochę to trwało aż odkryłem, że to chyba kwestia kreski oraz samej historii. Sam
bym coś takiego narysował, bo to w końcu nic wielkiego, ale że autor mnie ubiegł,
więc ma plusa.
3. Black dossier. Celowo użyłem
angielskiej nazwy. Komiks ten wg niektórych nie miał prawa się ukazać w naszym
kraiku, a się ukazał i od razu na starcie zebrał gromy pozytywnych recenzji,
liczne nagrody i wyróżnienia, poruszył wiele ciekawych dyskusji a przecież o to
chodzi. Nawet przyćmił Before watchmen, no nie do pomyślenia.
4.
Kot rabina. Kilka powodów, których nie
wymienię.
5.
Fugazi Marcina Podolca. Coraz bardziej
utwierdzam się w przekonaniu, że Podolec to dobry komiksiarz, ale i tak
najchętniej sięgam po Kapitana Sheera. No sory.
6. Jaś Ciekawski. Idealne na prezent.
7.
Hilda i Troll. jw. Bardzo fajne,
polecam.
8.
Na własny koszt. Tutaj pasuje napisać
kilka słów, NWK to album naprawdę dobry i wiele wnosi.
9. Jan Hardy R.O.T.A. To że Jakub Kijuc
jakoś potrafi iść do przodu, pomimo tego i owego i jeszcze innych rzeczy.
Na koniec wyróżniam
grupę MASZIN za wytrwałość w realizowaniu własnych projektów oraz za wytrwałość
i odwagę w realizowaniu własnych projektów.