No. Ciemna strona księżyca jest komiksem, który mógłby zachwycić
lub przejść w środowisku bez echa. Mógłby też po prostu zebrać kilka mniej lub
bardziej pozytywnych recenzji. Mógłby stać się też kolejnym produktem Centrali,
a w najgorszym razie-stać się głosem w dyskusji dotyczącej macierzyństwa. Nie
ma tam kontrowersyjnej treści. Wbrew
pozorom poglądy Olgi na temat aborcji nie muszą nikogo obrażać. Nie oszukujmy
się, żyjemy w czasach liberalnych, wolność wypowiedzi, wszechobecny kult własnego
zdania sięga miejscami poziomu absurdu.
To, że rysowniczka zaszła w ciążę, tworzy komiks o tzw. błogosławionym stanie
można potraktować jako pretekst do wyrażania swojego poglądu. Dotyczy to
również aborcji. Byłoby gorzej, gdyby Olga ciążę usunęła i zrobiła o tym
komiks. Albo gdyby Olga notorycznie męża zdradzała i z dumą obnosiła ten fakt
na kartach swego albumu. A dziewczyna zachowała się jak artystka, która postanowiła
zakpić sobie z kilku stereotypów i wsio.
Kontrowersje i dysputy związane z rysunkiem, który jest podobno makabryczny to tak naprawdę unikanie konkretnej krytyki. Zauważyłem
niezdecydowanie pt. „Którą obrać stronę.
Chwalić Ciemną stronę, czy ganić”. Album jest świetny, album jest fatalny,
album jest do dupy. Rysunek koszmarny, dobre wykorzystanie medium i bla, bla,
bla, ale wszystko to jest do bólu nudne, oklepane. Do tego jeszcze Olga miała
czelność wystąpić w telewizji, udzielić kilu wywiadów i w dodatku na fejsie
pisze swoje posty siląc się niby na „normalną, której sodówka do głowy nie
uderzyła”. Recenzja Rozmówek
polsko-angielskich autorstwa Karola Konwerskiego, której porusza m.in. kwestię co
komiks może zaofiarować zwykłemu czytelnikowi . W przypadku Ciemnej strony
skojarzenie nasuwa mi się samo przez się.
Komiks Olgi nie powinien nikomu obrzydzić życia (poza ortodoksami w sprawie owej nieszczęsnej aborcji).
To dobra kanapowa książka, lekka i dowcipna. Zwykły czytelnik „zpoza komiksowa”
nie obrazi się na pewno. Może nie odczuje bodźca, może nic nie chwyci go za
gardło, ale COŚ z tego albumu wyniesie. Ja sam, jako ojciec dwójki dzieci
obserwowałem błogosławiony stan partnerki i skłamałbym twierdzeniem, że Ciemna strona niczego nowego mi nie
powiedziała. Wątpię, czy męska cześć czytelników jest w temacie aż tak obeznana.
Bez żartów panowie, skoro istnieją
komiksy o nastolatkach, skoro Mawil dajmy na to potrafi męczyć przez 64 strony swoimi
niepowodzeniami miłosnymi, to już ciąża ma ku temu chyba większe prawo, no nie?
To też kwestia nastawienia. Uważam, że każdemu autorowi przysługuje
kredyt zaufania. Każdego należy mierzyć inną miarą. Niby to takie oczywiste,
ale skoro technika Olgi nie ma szans nam zaimponować, to po kiego ch%@a tłuc w
nieskończoność o jej braku profesjonalizmu. Nie mój komiks, nie mój styl, nie
mój krąg zainteresowań, biorę co innego. Karygodne według mnie, jest także powoływanie
się na innych autorów. A może porównany scenariusze Grzegorza Janusza do Alana
Moore’a? Ile można wycierać sobie usta osobą Polcha czy Rosińskiego w tych „dyskusjach”?
Wynikało by z tego, że tworzenie komiksów to przywilej zarezerwowany jedynie dla utalentowanych, z warsztatem i całą gamą
umiejętności tworzenia pleców konia. Jakoś nikomu nie przychodzi na myśl, że nawet
dzieci piszą rymowanki (w opinii rodziców to są wiersze). Maciek Pałka prowadzi
warsztaty z gimnazjalistami, którzy nie powinni się za to zabierać. Przecież
powinni najpierw skończyć ASP, a dopiero potem ośmielić się komiksować. Dla
mnie to to samo, tylko skala inna.
A wracając do tematu…dlaczego nikt do tej pory nie
opierniczył Centrali, że wydała taką mieliznę? Przecież to oni są współodpowiedzialni, w
dodatku promowali z całych sił ten album. Czyżby nie wyczuli koniunktury? Dowalanie się do rysunku Olgi jest najłatwiejszą, powiedziałbym prostacką
formą krytyki. Nikomu to nie zaimponuje, a komentarze poruszają się wciąż na tym samym
parterze co na początku.
A co ja myślę na ten temat? Że to nieszkodliwa, fajna historia.
Nie powala, ale zyskuje przy kolejnym czytaniu. Do tej pory czytałem Ciemną
stronę trzy razy. Mało, ale jest tam wiele rzeczy do odkrycia. Nie jest to
komiks przełomowy, ale przyjemny. Nie nuży i co nie wielu zauważyło, jest tam
spora dawka satyry i autoironii. Olga ma dystans do swojej twórczości,
ale pewnie wywiady, tiwi itp, w jakiś sposób przyczyniło się do ataków na jej
osobę. To jedyne wytłumaczenie. Całkiem możliwe, że Ciemna strona jest też za bardzo kobieca, bo nie
wyobrażam sobie, by recenzent w spódnicy całkowicie olał tematykę. Mogę zrozumieć to, że każdy widzi
to co chce zobaczyć, ale na litość boską, nie przejmujmy się aż tak niedoróbkami
warsztatowymi. Od tego mamy Polcha, Rosińskiego, których twórczość trzyma ten
żałosny polski komiks na jako takim poziomie.
BTW, Pozdrowienia dla obu panów:)
BTW2: Obrażeni po przeczytaniu tekstu niechaj wezmą pod uwagę jedną rzecz. Recenzent TAKŻE powinien posiadać warsztat. Posiadanie swojego zdania oraz tzw. demokracja jest niestety często nadużywane.
BTW2: Obrażeni po przeczytaniu tekstu niechaj wezmą pod uwagę jedną rzecz. Recenzent TAKŻE powinien posiadać warsztat. Posiadanie swojego zdania oraz tzw. demokracja jest niestety często nadużywane.