niedziela, 28 października 2012

SKANDALISTKA OLGA







No. Ciemna strona księżyca jest komiksem, który mógłby zachwycić lub przejść w środowisku bez echa. Mógłby też po prostu zebrać kilka mniej lub bardziej pozytywnych recenzji. Mógłby stać się też kolejnym produktem Centrali, a w najgorszym razie-stać się głosem w dyskusji dotyczącej macierzyństwa. Nie ma tam kontrowersyjnej treści.  Wbrew pozorom poglądy Olgi na temat aborcji nie muszą nikogo obrażać. Nie oszukujmy się, żyjemy w czasach liberalnych, wolność wypowiedzi, wszechobecny kult własnego zdania sięga miejscami  poziomu absurdu. To, że rysowniczka zaszła w ciążę, tworzy komiks o tzw. błogosławionym stanie można potraktować jako pretekst do wyrażania swojego poglądu. Dotyczy to również aborcji. Byłoby gorzej, gdyby Olga ciążę usunęła i zrobiła o tym komiks. Albo gdyby Olga notorycznie męża zdradzała i z dumą obnosiła ten fakt na kartach swego albumu. A dziewczyna zachowała się jak artystka, która postanowiła zakpić sobie z kilku stereotypów i wsio.

Kontrowersje i dysputy  związane z rysunkiem, który jest podobno makabryczny to tak naprawdę unikanie konkretnej krytyki. Zauważyłem niezdecydowanie  pt. „Którą obrać stronę. Chwalić Ciemną stronę, czy ganić”. Album jest świetny, album jest fatalny, album jest do dupy. Rysunek koszmarny, dobre wykorzystanie medium i bla, bla, bla, ale wszystko to jest do bólu nudne, oklepane. Do tego jeszcze Olga miała czelność wystąpić w telewizji, udzielić kilu wywiadów i w dodatku na fejsie pisze swoje posty siląc się niby na „normalną, której sodówka do głowy nie uderzyła”. Recenzja Rozmówek polsko-angielskich autorstwa Karola Konwerskiego,  której porusza m.in. kwestię  co komiks może zaofiarować zwykłemu czytelnikowi . W przypadku Ciemnej strony skojarzenie nasuwa mi się samo przez się.



Komiks Olgi nie powinien nikomu obrzydzić życia (poza ortodoksami w sprawie owej nieszczęsnej aborcji). To dobra kanapowa książka, lekka i dowcipna. Zwykły czytelnik „zpoza komiksowa” nie obrazi się na pewno. Może nie odczuje bodźca, może nic nie chwyci go za gardło, ale COŚ z tego albumu wyniesie. Ja sam, jako ojciec dwójki dzieci obserwowałem błogosławiony stan partnerki i skłamałbym twierdzeniem,  że Ciemna strona niczego nowego mi nie powiedziała. Wątpię, czy męska cześć czytelników jest w temacie aż tak obeznana.  Bez żartów panowie, skoro istnieją komiksy o nastolatkach, skoro Mawil dajmy na to potrafi męczyć przez 64 strony swoimi niepowodzeniami miłosnymi, to już ciąża ma ku temu chyba większe prawo, no nie?

To też kwestia nastawienia. Uważam, że każdemu autorowi przysługuje kredyt zaufania. Każdego należy mierzyć inną miarą. Niby to takie oczywiste, ale skoro technika Olgi nie ma szans nam zaimponować, to po kiego ch%@a tłuc w nieskończoność o jej braku profesjonalizmu. Nie mój komiks, nie mój styl, nie mój krąg zainteresowań, biorę co innego. Karygodne według mnie, jest także powoływanie się na innych autorów. A może porównany scenariusze Grzegorza Janusza do Alana Moore’a? Ile można wycierać sobie usta osobą Polcha czy Rosińskiego w tych „dyskusjach”? Wynikało by z tego, że tworzenie komiksów to przywilej zarezerwowany jedynie dla utalentowanych, z warsztatem i całą gamą umiejętności tworzenia pleców konia. Jakoś nikomu nie przychodzi na myśl, że nawet dzieci piszą rymowanki (w opinii rodziców to są wiersze). Maciek Pałka prowadzi warsztaty z gimnazjalistami, którzy nie powinni się za to zabierać. Przecież powinni najpierw skończyć ASP, a dopiero potem ośmielić się komiksować. Dla mnie to to samo, tylko skala inna.

A wracając do tematu…dlaczego nikt do tej pory nie opierniczył Centrali, że wydała taką mieliznę? Przecież to oni są współodpowiedzialni, w dodatku promowali z całych sił ten album. Czyżby nie wyczuli koniunktury? Dowalanie się do rysunku Olgi jest najłatwiejszą, powiedziałbym prostacką formą krytyki. Nikomu to nie zaimponuje, a komentarze poruszają się wciąż na tym samym parterze co na początku.

A co ja myślę na ten temat? Że to nieszkodliwa, fajna historia. Nie powala, ale zyskuje przy kolejnym czytaniu. Do tej pory czytałem Ciemną stronę trzy razy. Mało, ale jest tam wiele rzeczy do odkrycia. Nie jest to komiks przełomowy, ale przyjemny. Nie nuży i co nie wielu zauważyło, jest tam spora dawka satyry i autoironii. Olga ma dystans do swojej twórczości, ale pewnie wywiady, tiwi itp, w jakiś sposób przyczyniło się do ataków na jej osobę. To jedyne wytłumaczenie. Całkiem możliwe, że Ciemna strona jest też za bardzo kobieca, bo nie wyobrażam sobie, by recenzent w spódnicy całkowicie olał tematykę. Mogę zrozumieć to, że każdy widzi to co chce zobaczyć, ale na litość boską, nie przejmujmy się aż tak niedoróbkami warsztatowymi. Od tego mamy Polcha, Rosińskiego, których twórczość trzyma ten żałosny polski komiks na jako takim poziomie.

BTW, Pozdrowienia dla obu panów:)
BTW2: Obrażeni po przeczytaniu tekstu niechaj wezmą pod uwagę jedną rzecz. Recenzent TAKŻE powinien posiadać warsztat. Posiadanie swojego zdania oraz tzw. demokracja jest niestety często nadużywane.

poniedziałek, 10 września 2012

Zapowiedzi na MFKiG

No, do festiwalu pozostał niespełna miesiąc, jednocześnie te albumy, które Ważka miała w zapowiedziach powędrują wkrótce do sklepu, mamy nadzieję, że ich cena będzie zachęcająca.
W pewnym sensie niespodzianek nie będzie. W Łodzi pojawi się druga i ostatnia odsłona The very best off: the Ziniols czyli przekrój twórczości artystów związanych z jednym z najlepszych komiksowych zinów w kraju. Zamach na prezydenta-pierwszy komiks Sławka Lewandowskiego w kolorze oraz prawdziwy komiks gigant KSIONZ duetu Szcześniak/Rustecki.








Ten ostatni, jak pewnie wiecie mógł w ogóle nie zostać wydany, jego cena jednak nie odstraszyła czytelników (bo nas początkowo tak) i Ksionz przyjedzie również do Łodzi. Jeszcze raz, wielkie dzięki.
Tym sposobem nasz plan wydawniczy na 2012 rok został częściowo zrealizowany.

Coś o cenach

The Very Best Off The Ziniols: Rarities and B-Sides, cena okładkowa: 32 złote (czyli tyle samo co w roku ubiegłym)
Zamach na prezydenta, 38 złotych
KSIONZ, 99 złotych

Oczywiście w przedsprzedaży oraz podczas trwania festiwalu ceny będą niższe.
Będą również promocyjne pakiety, dla tych co się do tej pory do zakupu ważkowy komiksów przekonać nie mogli, ale o tym wkrótce.

I ponieważ czas nas goni i powoli trzeba zwijać tego posta, zatem małe podsumowanie:
Wykonaliśmy 80 procent planu. Nie udało się naoliwić maszyny pt. proza oraz poezja. Ważka miała w założeniu wydawać zarówno twórców komiksowych jak i tych co mają coś ciekawego do powiedzenia w formie chociażby haiku, ale nie wymieniam tutaj nazwisk. Liczę, że osoby zainteresowane wydaniem u nas dadzą nam jeszcze jedną szansę i jak nadejdą lepsze czasy powierzą nam swoją twórczość do druku. 
Od kilku miesięcy Ważka miała stać się także sklepem, nasze otwarcie planowaliśmy na łódzki festiwal i niestety nie udało się. Musimy z tym poczekać przynajmniej do stycznia, ale obiecujemy, że będziemy bardziej się starali.
Drugim projektem, który nie wypalił dosłownie w ostatniej chwili był nasz as w rękawie, komiks o Nikiforze. Miał to być nasz pierwszy tzw. komiks na zamówienie, którego geneza sięga jeszcze zeszłego roku. Strony graficznej podjął się Daniel Gutowski, a scenariusz napisał Dominik Szcześniak. Wielka szkoda, ale wstrzymamy się z publikacją plansz oraz treatmentu fabuły, bo wierzymy, że to dzieło jak najszybciej ujrzy  światło dzienne.

To tyle,do zobaczenia.
 

Michał Misztal ŚCIERWO#2



Ścierwo #1 było udanym debiutem Michała Misztala. Po lekturze pierwszego numeru odczuwałem lekki niedosyt, ale z drugiej strony ciekawiło mnie, w którą stronę pójdzie twórczość Michała. Podstawowym zarzutem części pierwszej było według mnie niezdecydowanie, czy Ścierwo ma być długofalowym projektem, czy też art literackim eksperymentem. Oddając Michałowi sprawiedliwość, jego zin mnie zaintrygował.
Co się zmieniło? Pewnie się powtórzę po innych ale niech tam. Michał użył komputera, zamiast pisania ręcznie „oddał całą robotę maszynie” dzięki czemu Ścierwo zyskało znacznie od strony edytorskiej. Bardziej do mnie trafiają podwójne kolumny tekstu, niż ten ręczny maczek (o zgrozo, co chwilę wyobrażałem sobie, męki autora podczas cyzelowania tego na czysto). O wiele bardziej podobają mi się również ilustracje Mei oraz Nieznayu, no i wybór opowiadań jest jakby staranniejszy. 

Bo muszę powiedzieć, że dziś niewiele pamiętam z pierwszego tomu, a teraz kusi mnie, żeby sobie to wszystko odświeżyć. Nowelka Ząb mądrości autentycznie sprawiła mi ból podczas lektury, a to bardzo ważna cecha u pisarza. Michał nie udziwnia swoich opowiadań, stara się być dosadny, chociaż nie wpada w naśladownictwo typu kolejny Hłasko, kolejny Faulkner, ale to jeszcze nie to.

Zaproponowałbym Michałowi popracowanie nad psychologią postaci, bo jak do tej pory jego postacie są jednowymiarowe. Nie odmawiam im emocji, ale na dłuższą metę stają się one przewidywalne. Co więcej, mam wrażenie, że bohater opowiadań to alter ego autora, który nie chce się za bardzo przed czytelnikiem odsłonić. Czasami mam problem z nadmiarem codzienności w opowiadaniach adeptów pisarstwa, a tutaj odczuwam jej brak. Może ujmę to tak, codzienność jest, ale przebiega ona jednotorowo.  Może zabrzmi to głupio, ale ja naprawdę lubię wiedzieć, co bohater ogląda w telewizji, co czyta, co je…Lubię, jak zwróci na coś uwagę, dobrze jest jak bieżący wątek fabuły zostanie na chwilę pominięty… za to nie lubię schematyzmu. Dobrze jest szlifować warsztat od takich rzeczy, potem zacząć uprawiać sztukę, by na koniec powalić czytelnika indywidualną formą.
Na koniec warto wspomnieć o komiksach, które pojawiły się w tym albumie. Michał spróbował swoich sił jako scenarzysta. Nie owijając w bawełnę, są to według mnie, najsłabsze rzeczy w zbiorze, ale oddając autorowi sprawiedliwość, świetnie uzupełniają opowiadania. Co więcej, siostry Bystroń  świetnie rozumieją specyfikę narracji Michała, więc te szorciaki wypadają stosunkowo spójnie. Jestem ciekaw, w którą stronę rozwinie się warsztat Misztala-scenarzysty.

Podsumowując, Ścierwo nie powinno sprawić nikomu zawodu, no chyba, że studentom polonistyki, których zainteresowania sięgają wiele wyżej:). Dla mnie, ceniącego wszelkie niezależne inicjatywy wejście w posiadanie Ścierwa dało dużo radości. Tym niemniej kibicuję autorowi i czekam na sygnały o kolejnej części.

Za egzemplarz bardzo dziękuję autorowi.

czwartek, 2 sierpnia 2012

sobota, 28 lipca 2012

Ja chcialem uciekać, reż. Grażyna Wikra Wikierska

Już za niedługo, bo 1 go sierpnia pojawi się krótkometrażówka w reżyserii Grażyny Wikierskiej pt. Ja chciałem uciekać. Reżyserka o ile mi wiadomo, specjalizuje się w modelinie. Tzn. potrafi na pewno jeszcze inne rzeczy, ale od jakiegoś czasu na blogu Otoczaka  można było podziwiać figurki Bi Bułki i Białaska. Nie wiem jak była geneza projektu, ale fakt jest taki, że Grażyna animowała owe postacie metodą poklatkową, Otoczak zaś zmontował materiał.
I tak mamy proszę państwa pierwszą animację inspirowaną przygodami mistrza rachowania Bi Bułki oraz mistrza zapamiętywania Białaska. Premiera filmu zbiegnie się z premierą albumu, którego mieliśmy przyjemność wydać niedawno-Bi Bułka i profesor Sztuka.

Konsekwencja, którą podąża Otoczak pomimo olbrzymiego zainteresowania przygód jego sztandarowych bohaterów jest godna podziwu. Jakim cudem sodówka mu jeszcze do głowy nie uderzyła, tego nie wiem:)
Za oprawę dźwiękową odpowiadają Płetwonurki Szczurki, zespół tworzący plazmę dźwięku, łorewa.

Można obejrzeć sobie trailer, który przygotował Otoczak. Oto on:


ENJOY!!!

środa, 25 lipca 2012

KSIONZ -PRZEDSPRZEDAŻ

I stało się.
KSIONZ-album współpracy Marcina Rusteckiego i Dominika Szcześniaka ma szansę ujrzeć światło dzienne.
Jednak wszystko zależy od Was. Jako niewielka oficyna wydawnicza przyznajemy, że koszt druku tego albumu, żeby edytorsko dorównywał "egmontowskim perełkom" przewyższa nasze możliwości finansowe.
Ważka od samego początku kibicowała autorom i robiła wszystko, że ten album wydać jeszcze w tym roku.
Niestety rzeczywistość jest taka a nie inna.
Były rozmowy z autorami na temat ograniczenia kosztów, mówimy tutaj o ograniczeniu nakładu, druku cyfrowym, gorszym papierze...ale byłoby to nie w porządku wobec pracy jaką wykonał duet Rustecki/Szcześniak
Zdajemy sobie również sprawę, że inni nasi autorzy (Daniel Grzeszkiewicz, Sławek Lewandowski, Rafał Otoczak Tomczak) także zasługują, aby ich praca nie była traktowana "finansową koniecznością redukcji kosztów". Żeby uniknąć faworyzowania tego wydawnictwa wobec innych...
...proponujemy trzecie wyjście.
Ogłaszamy zbiórkę (o jak to brzmi) pieniędzy na druk.
I tylko na to.
150 osób, które zadeklaruje się kupić album w trybie pre-order przyczyni się do tego, że album ujrzy światło dzienne. Zatem to Wy w pewnym sensie będzie współwydawcami komiksu.
Dla Ważki będzie to precedens.

Proponujemy cenę 79 złotych, nie jest to mało, prawdę powiedziawszy będzie to nasz najdroższy komiks.
Ale, cholera musi się ukazać.
Ale to do Was należy ostatnie słowo.

Łukasz Turek
Marcin Rustecki
Dominik Szcześnika
(kolejność podania nazwisk przypadkowa)


Zamawiamy pisząc na tego maila: ksionzkomiks@gmail.com

środa, 11 lipca 2012

Bi Bułka i profesor Sztuka

BB3

I stało się. Bi Bułka ujrzała światło dzienne, co automatycznie usuwa ją z działu zapowiedzi i teleportuje do Sklepu. Nie sądziłem, że wydanie tego komiksu będzie wielokrotnie przekładane. Kiedy kartkuję BB3 dochodzi do mnie, że Otoczak umieścił na stronach nawet cytaty z naszej korespondencji mailowej. Rozumiem teraz, że nieustannie Bi Bułkę uzupełniał, szlifował... Jak to odbierze czytelnik? Wiadomym jest, że ten styl nie do każdego musi przemówić.





Otoczak konsekwentnie trwa przy swojej wypracowanej formule, ale widać po chłopaku progres. Piszę to nie jako jego wydawca, ale jako ten który był zamęczany coraz to nowymi pomysłami i koncepcjami Otoczaka.

Pisałem na stronie Ważki, że wraz z Bi Bułką ukaże się kaseta/płyta zespołu Płetwonurki Szczurki. Niestety, nie udało mi się połączyć obu tych projektów. Jednak kiedy płyta ujrzy wreszcie światło dzienne, posiadacze któregokolwiek komiksu z serii BB będą mogli kupić ją po symbolicznej cenie.
O dostępności Płetwonurków poinformujemy niebawem.



Scenariusz i rysunki: Rafał Otoczak Tomczak
Liczba stron: 102
Format: 175×250 mm
Oprawa: miękka
Papier: offsetowy
Druk: cz.-b.
Wydanie: I
Cena:28 + 2 złote (przesyłka)

Komiks można kupić także w Incalu oraz w Gildii.

wtorek, 10 lipca 2012

Czuję absmak


Janek Koza jest postacią, która stoi poza marginesem komiksowego półświatka. To, że doczekał się własnej wystawy okraszonej albumem Polaków Uczestnictwo w Kulturze zakrawa na mocne wydarzenie kulturalne. Wydawnictwo Centrala decydując się ująć twórczość tego pana w zwarty artbook  wykonała iście retorycznego fikołka. Ta książka razi, razi konceptem, razi formą, wywołuje skrajne odczucia i paradoksalnie jest to też jej największą zaletą.


Przeszkadza mi, że na tej wystawie nie byłem. Czuję absmak (cytując postać Prosiaka Owedyka) trzymając ten album w ręce, że nie mogę skonfrontować i podjąć w pełni dialogu z twórczością Janka Kozy.
Bo i twórczość, koncept graficzny tego rysownika ma wywoływać u czytającego zgrzyt. Wyobrażam sobie teraz, co czuli recenzenci, którzy podjęli się recenzji Polaków...Od której strony zacząć, może od przypomnienia, że niedawno, w Poznaniu była wystawa? Niełatwo jest podjąć rękawicę. Wiem sam po sobie, próbowałem trzy razy.


Jest w tych rysunkach coś takiego, że człowiek zaczyna się porządnie na tym wszystkim zastanawiać i coś go zaczyna wkurwiać. Krótkie, siarczyste policzki.
Afronty
Jazda po bandzie, niskie pobudki.
Owłosione, nabazgrolone postaci są karykaturą Polaka ze stereotypu. Do czytelnika dociera to dopiero po chwili, ale i tak wystarczy, żeby odwrócił uwagę od zawartości i skupił się np. na warstwie edytorskiej. Bowiem, żeby recenzja miała sens, należy albo zgodzić się ze światopoglądem  magistra Kozy, albo przyznać mu rację. Ta druga opcja raczej nie wchodzi w grę, recenzent nie lubi prawić morałów, ani wygłaszać truizmów. Poza tym, pasowałoby rozszerzyć dyskusję na grunt pt."czym jest kultura", ale po co, rysunki Kozy robią to o wiele lepiej. Pisząc którąś tam wersje recenzji, uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nie szukam dialogu z artystą, tylko przypierniczam się do Centrali.
Na tym polu jest dużo łatwiej
Bo rzeczywiście można szukać błędów w warstwie edytorskiej. Przyznaję, czego od samego początku nie ukrywałem, że format albumu jest ulepiony trochę pod target, który nie miał dotąd z twórczością mgr Kozy wiele wspólnego. Jest grzecznie, czytelnie i wyraźnie. Powiedziałbym, że nawet sterylnie. Grafiki są rozmieszczone na całych stronach, ale przeszkadzał mi nadmiar bieli. Jest wywiad, ale zbyt ogólnie poprowadzony. Przyłapałem się, że niewiele mi z niego w głowie zostało. Odniosłem  wrażenie, że redakcja chciała zadowolić także i tych nieszczęśników, którzy parają się miłością do hardkoru, ale bała się przesadzić. Przez szaroście, kalkulowane niedbalstwo...zbyt widoczna jest ta kalkulacja.
Przed oczami staje mi Prosiacek X.
Tam było postawione wszystko na jedną kartę. KG nie wmawiała czytelnikowi, że zawartość albumu ma kogoś urazić. Zrobił to za nich sam komiks. A w przypadku Polaków...? Pewnie się mylę, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta książka miała nam powiedzieć: „popatrzcie, to bardzo, specyficzny,  yntelygentny humor”.

A przecież nie o to chodzi.
Rysunki Janka Kozy mają wystarczająco wiele siły, żeby czytelnik doszedł do tego sam. Co więcej, magister Koza operuje estetyką, którą (stety-niestety) kupią nieliczni i pewnie dlatego nie ma sensu na siłę ujednolicać tej sztuki. Janek Koza wybrał świadomie taką drogę, po co wozić jego prace na salony? Czy potraficie wyobrazić sobie krążek The Kurws w gustownym digipaku z kredową wkładką?
Bo ja nie (chociaż trzeba przyznać, że pomysł na wykorzystanie papieru z risajklingu jest kapitalny)


***


[zamiast puenty]
Ilekroć biorę do ręki ten album, zawsze dłużej wzrok mój zatrzymuje się na tej stronie. To jedna z moich ulubionych:
-Jaką masz umowę?
-O dzieło

...a potem przypomina mi się postać pewnego nadwornego błazna, którego ujął w ramy Matejko i jakoś więcej odechciewa mi się pisać...
To tyle

Projekt i skład: Kira Pietrek
Korekta: Natalia Słomińska
Redakcja: Maciej Gierszewski
Fundacja Tranzyt / Centrala Centrala - Central Europe Comics Art
Poznań 2012
Wydanie I (w tej edycji)
Nakład 680 + 20  egz
Format: 191x222 mm
Ilość stron: 100 
Papier wnętrza: cocoon - bielony z recyklingu 170 g
Papier okładki: cyclus szary z recyklingu 300 g
Cena: 34,90 zł

czwartek, 29 marca 2012

Zbiornik komiksowy-Mikrokosmos

to tytuł nowego albumu Sławka Lewandowskiego. Premierę planujemy na FKW, przedsprzedaż ruszy naszym starym dobrym zwyczajem dwa tygodnie wcześniej. Już wkrótce więcej informacji, a tymczasem prezentujemy okładkę.

niedziela, 18 marca 2012

Radosav Poranna mgła, Boris Stanic

Opowieść przy obiedzie


 
Oto nakładem Centrali ukazał się kolejny laureat ubiegłorocznej Ligatury Pitching. Radosav Poranna mgła Borisa Stanica w przeciwieństwie do zwycięzcy Jaya Wrighta nie wzbudził już tylu emocji w środowisku. Czy zasłużenie? Opisana prostą narracją historia losów dziadka rysownika, pełna prostoty i szczerości mogła nie wywołać już takiego poruszenia. Pamiętam swoje pierwsze reakcje w trakcie czytanie komiksu i po. Zachwyt gawędziarską formą, surowość rysunku i niedosyt, że autor przerwał  historię w kluczowym akurat momencie.
A przecież już we wstępie autor zaznacza, „(…) Staram się opowiadać właśnie tak, jak on zwykł opowiadać”. Dlatego można pisać w nieskończoność o niedociągnięciach w scenariuszu, o brakach w  budowania napięcia…A przecież takie właśnie są wspomnienia-wyrywkowe. Nie są dziełem scenarzysty blockbustera, tylko prostego człowieka, który wiele przeszedł i nie pragnie gloryfikować swojej postawy. Przychodzi mi na myśl, że losy Radosava są właśnie świetnym materiałem na scenariusz, tylko czy wtedy udałoby się zachować prostolinijność  opowieści?
Spójrzmy, jak potraktowana jest historia o zasypaniu Radosava przez śnieg, albo próba stworzenia domowego ogniska wspólnie z Leposavą i jej matką. Emocje są, ale ukrywane, tak jakby ich bohater chciał zakończyć temat i przejść do kolejnego.  Można zgodzić się, że język komiksu oferuje więcej możliwości, to pozostawiam krytyce. Można także ponarzekać, że Boris Stanic nie spróbował zająć żadnego stanowiska, nie spróbował wyważyć tej historii…Faktycznie, przyłapałem się na tym, że czytać Radosava można właściwie od dowolnego momentu. Może przeszkadzać  także kompozycja kadrów, zaledwie dwa na jednej stronie. Biorąc pod uwagę rozwiązania edytorskie Lonely Matador,  album Stanica jawi się nadzwyczaj skromnie.

Na koniec podzielę się taką dygresją. Co każdy z nas będzie mógł powiedzieć o swoim życiu za te kilkadziesiąt lat, czy będziemy chodzić z podniesioną głową, czy i nasze losy będą potrzebowały upiększania? I dopiero wtedy sięgnijmy jeszcze raz po ten album i ponarzekajmy jaki to on mało jest widowiskowy.    

Radosav. Poranna mgła
Autor: Boris Stanić
Liczba stron: 76
Format: B5
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Druk: kolor
Wydanie: 2012
Cena z okładki: 34,90 zł
Wydawnictwo: Centrala

poniedziałek, 13 lutego 2012

...a tymczasem

GEDEON ZEBRANY
zbiór prac Daniela Grzeszkiewicza
120 stron w zatwardziałej oprawie





Najpierw wyjaśnię jedną rzecz. Premiera albumu od samego początku była zapowiedziana na 13 lutego, ale mogło być i tak, że hurtownicy obawiali się działania tej złowieszczej liczby i przemianowali mi 13 stkę na 10 tkę. Jak dla mnie okej, właściwie zostawiam to w ich rękach, bo jak wspomniałem na stronie Ważki, chciałbym zrezygnować ze sprzedaży przez internet. Wolę zostawić to fachowcom. 
Siłą rzeczy ten krok oznaczał również brak PRZEDSPRZEDAZY, ale jak mówiła moja babcia-jak się bujać to w obie strony. 

A wracając do Gedeona zebranego...pomimo, że ten zbiorek zawiera wiele luźnych opowieści, paradoksalnie stanowi koncept album. Teraz kiedy trzymam go w rękach, spoglądając na "neoneowego" Gedeona cieszę się, ze Daniel nie zmienił tej okładki.

Na zachętę- mocny początek

Do kupienia tutaj, tutaj i tutaj.

Bi Bułka 3 w natarciu

Blizej jak dalej. Otoczak z niechęcią udostępnia nowe materiały. Spokojnie podgrzewa napięcie, jest oszczędny, nie interesuje go efekciarski hajping.
I proszę, oto na stronie Ziniola w dziale kibicujemy, pojawia się przedziwne story.
Popatrzcie sami

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Moje życie z Dżejmsem, Maciej Gierszewski

Prawda, że jest piękny

To Marcinowi Zembrzuskiemu muszę podziękować za sugestię, w czyj talent warto zainwestować odrobinę kapitału. On to w którymś tam tysięcznym mailu rzucił mi tekst w stylu:
"a może coś Kreta byś wydał?".
Już wtedy obiecałem sobie, że jak się uda to pasuje Zembrzuskiemu publicznie podziękować. Dzięki Marcin za cynk, zawsze będę o tym pamiętał. 

Ale wtedy, nim nastąpiło ostateczne porozumienie wiele maili musiało przepłynąć. Byłem wtedy pochłonięty wydaniem Ziniola, chwilami "srałem ze strachu" i różne myśli latały mi po głowie. Maciej, co mi się podobało nie narzucał się ze swoim materiałem. Nie częstował mnie tekstem w styl "mam tych wierszy w cholerę", albo "mam w szufladzie kilka opowiadań", a przecież debiutantem nie był. Debiutantem byłem ja, a on w sumie mógł mi wcisnąć cokolwiek.
Wreszcie padła decyzja. Moje życie z Dżejmsem Nie mogłem nie wydać tego tytułu, a to dzięki żonie, która usłyszawszy tytuł, zapytała: "Czy to jest o homoseksualistach?".
I jak to w życiu bywa, musiało minąć trochę czasu nim doszło do druku. Zdążyłem poznać osobiście Maćka na MFK i żałuję, że nie pogadałem z nim dłużej. I teraz, kiedy mam za sobą telefony do drukarni, że książka już jest, nie pozostaje mi nic innego jak przedstawić Wam Dżejmsa.
"Zabiję tego kota"
Oto dziś, tuż po odśnieżeniu wjazdu do garażu mogę oficjalnie ogłosić przedsprzedaż.

Zamówienia składamy tutaj(KLIK)



MACIEJ GIERSZEWSKI ur. 1975; poeta, prozaik, bloger. Pisuje o komiksach, m.in. na „Kolorowych Zeszytach” oraz „Alei Komiksu”. Opublikował: „Profile” (Olsztyn 2006), „Luźne związki” (Poznań 2010). Zredagował (ze Szczepanem Kopytem) antologię poetycką pt: „Słynni i świetni. Antologia poetów Wielkopolski debiutujących w latach 1989 – 2007” (Poznań 2008). Prowadzi bloga o komiksach: http://dybuk.wordpress.com. Mieszka w Poznaniu.