...to takie paskudztwo. Pasożyt, kilka skąpych informacji z
wiki wystarczy, żeby to cholerstwo wystarczająco znienawidzić (przypis
redakcji).
Maczużnik to również komiks Daniela Gutowskiego (rys.) i
Michała Rzecznika (scen). Opublikowany nakładem Centrali. Pięknie wydany, z
dodatkami, zawierający ponurą treść adekwatną do tytułu.
Album narysowany przez Daniela Gutowskiego do scenariusza
Michała Rzecznika (obydwaj tworzący pod banderą MASZINA) to komiks, który ma
szansę awansować do miana „komiksu roku”, albo zostać odstawiony na półkę do
spółki z takimi potworkami jak Aksamitna Rękawica Daniela Clowesa, po które
sięgamy, kiedy nas najdzie chandra.
A rzecz ma się tak.
Wesele. Wieś. Panna młoda poślubia kawalera z miasta. Miły
chłopak, który uwielbia przyrodę (botanik? entomolog?) pragnie zaraz po ślubie
zamieszkać ze swoją żoną i teściową w mieście. Życie na wsi, w starym domu nie
jest tym o czym marzy. I na tym właściwie sprawa się zamyka. Akcja przenosi nas
kilka lat później i czytelnik może zaobserwować efekty owej wyprowadzki. Michał
Rzecznik konstruuje scenariusz, którego motywem przewodnim są relacje w
rodzinie. Każdy widzi drugiego inaczej, każdy widzi to co chce zobaczyć. I
najczęściej są to te pejoratywne cechy. W pewnym momencie pojawia się narracja
subiektywna każdego z bohaterów Maczużnika, którą Daniel konsekwentnie dawkuje.
Jeśli wierzyć Wikipedii Maczużnik przeobraża się, kiedy znajdzie się w pobliżu
żywiciela. Przy czym trudno określić, do którego z bohaterów to określenie bardziej
pasuje.
Niby nic wielkiego, ale sposób w jaki Daniel Gutowski
podszedł do zadania jest oszałamiający. Postacie stają się groteskowe, brzydota
zaczyna dominować w obrazie, tylko, że gdzieś tutaj zapomniano, aby chwileczkę zwolnić tempo. Odsapnąć. Autorzy pomijają aspekt przyczynowy, zamiast tego kładą nacisk
na objawy. Jeżeli założymy, że twórcy kierowali się schematem owego paskudztwa
to laitmotiv historii spełnia swoje założenia jak najbardziej. Okładka zresztą
spojleruje sposób podejścia twórców do tematu. Szkoda tylko, że czytelnik zbyt
szybko dostaje pałką w łeb. Efekt
zamierzony? w porządku, ale może zirytować odbiorcę przyzwyczajonego do
klasycznej formy dramatu.
Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że Maczużnik nie
zostanie należycie doceniony w komiksowie. Album ten odstaje od nurtu, którym
komiksowo zdaje się podążać. (celowo pomijam przykłady). Nie da się ukryć, że
pomimo mało przystępnej formy komiks jest pozycją obowiązkową.
Dodam jeszcze od siebie, że brakowało mi "odwagi" w twórczości naszych rodzimych
komiksiarzy. Dominuje ostrożność, przystępna tematyka, a przecież język komiksu
co jest oczywistością, musi się rozwijać. ZWŁASZCZA na naszym rynku.
Album Daniela i Michała może popchnąć kamyczek tylko w dobrym
kierunku.
Wyczyny grupy MASZIN możemy śledzić na Facebooku albo odwiedzając blog Mikołaja Tkacza. Każdy kto chociaż raz obejrzał dorobek maszinowców wie z
czym to się je. Centrala, która odważyła się wypuścić serię Kolekcja Maszina (m.in.Przygody
Nikogo, Nieznany Geniusz, Generator 1000) również Maczużnika opatrzyła taką
etykietą. Problem z tym komiksem jest taki, że to określenie nie do końca tutaj
pasuje. Edytorsko dopieszczona publikacja, papier oraz grafiki,
którymi Daniel ogarnął scenariusz stawia Maczużnika bliżej autorskiej,
eksperymentalno-niezależnej produkcji. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że komiks
ukazał się zbyt późno, kiedy środowisko komiksowe postanowiło odsapnąć od artyzmu dlatego trochę nie dziwi mnie cisza jaka panuje wokół
tego albumu.
Maczużnik
scen. Michał Rzecznik
rys. Daniel Gutowski
format: 210 x 297 mm
ilość stron: 72
wnętrze: kolorowe + dodatki
cena okładkowa: 39,90 zł
ISBN: 978-83-63892-12-8