wtorek, 11 czerwca 2013

JAN HARDY w ogólnym zarysie



…bo inaczej trudno jest cokolwiek napisać o tej publikacji. Jan Hardy jest komiksem…bezpiecznym. To punkt wyjściowy do dalszych części, niewiele tam się dzieje, postacie pojawiają się, mówią kilka kwestii, po czym wątek się urywa i rozpoczyna nowy. Jan Hardy jest tu tylko jednym z wielu bohaterów, możemy domyślać się, że supergrupa ROTA będzie musiała mieć swojego villaina i takowy się przez chwilę pojawia, no ale…

Trudno jest mi pisać o potencjale tej serii, bo to co Kuba nam zaserwował nie zapowiada komiksowo wypasionego uniwersum. No chyba, że Jakub trzyma coś w zanadrzu. Życzyłbym sobie więcej pulpy, intrygi oraz lepszego cliffhangera. Przy komiksach tego typu to oczywista oczywistość.
A z Janem Hardym jest trochę tak, że owszem, komiks ujrzał światło dzienne, ale czy to czyni go wydarzeniem? Pomijając poglądy Kijuca to Jan Hardy jak na razie niewiele wnosi. I tak jak napisałem na początku, Jan Hardy to bezpieczne komiksiątko, które można kupić lub nie, przeczytać, postawić na półce albo pożyczyć koledze. Co więcej, mam wrażenie, że Kuba nie ma dalszych części, tylko szkice. Ogólny zarys fabuły i tyle. Bo gdyby ja uruchamiał taką akcję to bym uraczył czytelnika większą ilością stronic, bardziej zagęszczoną fabułą i dopiero potem zwolniłbym tempo.
Cena za Jana jest okej, edytorsko też, ale zabrakło rozmachu, zabrakło tego CZEGOŚ. Jeżeli Kuba myśli poważnie o ciągnięciu tej serii w wersji papierowej to musi stety/niestety więcej się przyłożyć.

Tak jak w temacie, zero konkretów, zaledwie kilka kresek piórem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz