…bo inaczej trudno jest cokolwiek napisać o tej publikacji.
Jan Hardy jest komiksem…bezpiecznym. To punkt wyjściowy do dalszych części, niewiele
tam się dzieje, postacie pojawiają się, mówią kilka kwestii, po czym wątek się
urywa i rozpoczyna nowy. Jan Hardy jest tu tylko jednym z wielu bohaterów,
możemy domyślać się, że supergrupa ROTA będzie musiała mieć swojego villaina i
takowy się przez chwilę pojawia, no ale…
Trudno jest mi pisać o potencjale tej serii, bo to co Kuba
nam zaserwował nie zapowiada komiksowo wypasionego uniwersum. No chyba, że
Jakub trzyma coś w zanadrzu. Życzyłbym sobie więcej pulpy, intrygi oraz
lepszego cliffhangera. Przy komiksach tego typu to oczywista oczywistość.
A z Janem Hardym jest trochę tak, że owszem, komiks ujrzał
światło dzienne, ale czy to czyni go wydarzeniem? Pomijając poglądy Kijuca to
Jan Hardy jak na razie niewiele wnosi. I tak jak napisałem na początku, Jan
Hardy to bezpieczne komiksiątko, które można kupić lub nie, przeczytać,
postawić na półce albo pożyczyć koledze. Co więcej, mam wrażenie, że Kuba nie ma
dalszych części, tylko szkice. Ogólny zarys fabuły i tyle. Bo gdyby ja
uruchamiał taką akcję to bym uraczył czytelnika większą ilością stronic,
bardziej zagęszczoną fabułą i dopiero potem zwolniłbym tempo.
Cena za Jana jest okej, edytorsko też, ale zabrakło rozmachu,
zabrakło tego CZEGOŚ. Jeżeli Kuba myśli poważnie o ciągnięciu tej serii w
wersji papierowej to musi stety/niestety więcej się przyłożyć.
Tak jak w temacie, zero konkretów, zaledwie kilka kresek
piórem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz