Najpierw oczywista oczywistość. Pierwsze odcinki Fotostory pojawiły się na kartach Ziniola już dobre kilka lat temu. Gdyby kontynuacja zina trwała dalej, prawdopodobnie historia Mikołaja i Berna urosłaby do całkiem słusznych rozmiarów. Podczas tegorocznego MFK miała miejsce premiera Fotostory, tym razem jako pełnoprawnego albumu z niepublikowanym dotąd epizodem Zanim zaczniemy. Za scenariusz odpowiadał oczywiście Dominik Szcześniak, za rysunki Rafał Trejnis. Od debiutu przyglądałem się reakcjom czytelników na Fotostory. Poza kilkoma recenzjami, o komiksie właściwie niewiele słychać. Niby reakcje są pozytywne, ale...
Przyczyn tego stanu jest kilka. Pojawił się w sprzedaży w najgorszym momencie. Premiera Szelek duetu Szyłak/Stefaniec, ceglastego Osiedla Swoboda Śledzia, świetnego Czasem Marcina Podolca…dodatkowo sztucznie przylepiona etykieta, jakoby Fotostory było odpowiedzią albo przedstawiało dalsze losy bohaterów Ekipy Swobodnej sprawiło, że album ten zaszufladkowano gdzieś pomiędzy komiksem obyczajowym, zbiorczym wydaniem pretekstowym a kolejnym z wielu projektów Szcześniaka wyciągniętych z szuflady na światełko dnia.
Prawda jest nieco inna. Fotostory może nie jest albumem roku, ani tym bardziej dekady, ale też nigdy do tego miana nie aspirowało. Nie jest freskiem jak komiks Śledzia, który kokietuje czytelnika każdym kadrem. Żaden Niedźwiedź nie dubluje hiszpańskiego pornosa, nikogo nie goni sympatyczna Psotka. Panie i panowie, to nie te kwiatki. Zupełnie inna rzeczywistość, inni bohaterowie. Fotostory nie raczy wszechobecną nowomową. Brakuje graffiti, jest za to pieprzona, nudna polska rzeczywistość. Zatem jeżeli już musimy album do czegoś porównywać, niechaj to będzie 10 Bolesnych Operacji.
Dlatego Osiedle wygrywa, Fotostory stoi z boku. Każdy kto zasugeruje się wstępem komiksu (autorstwa Kuby Jankowskiego) będzie podświadomie te dwa komiksy ze sobą zestawiał. Błąd.
Można napisać, że fabuła jest tu pretekstem do złapania w kadr „pokolenia 1200 brutto”, ale dla mnie jest to zdanie wytrych. Prawda jest nieco bardziej skomplikowana. Scenariusz Szcześniaka to zabawa konwencją telenoweli, podczas której banał wysuwa się na plan pierwszy a małżeńska sprzeczka stanowi oś główną odcinka. Mamy tam sytuacje typu „bączek na zgodę”, trochę ostający od reszty epizod Ridża Forestera czy „koleżanki Gośki” i chorobę krwi. Kto pamięta starsze odcinki Klanu, będzie wiedział o czym mówię. Absurd sytuacyjny, nagromadzenie wątków bez żadnej przyczyny. Budowanie pustego napięcia, które okazuje się odpustowym balonikiem. W przypadku F. widać, że scenarzysta przeniósł język telenoweli na język komiksu.
Powiedzmy, że Szcześniak z Trejnisem przemówili do Polaków w ich „macierzystym” języku albo zaproponowali nowy „komiks dla ludu”. Czy można zatem zaryzykować stwierdzenie, że adresatem Fotostory są nie komiksiarze, lecz fascynaci tasiemców?
Bo Fotostory jest komiksem bez początku ani końca, brakuje klarownej fabuły-historia Berna i Mikołaja po prostu trwa. I pewnie dlatego Fotostory jest delikatnie mówiąc olewane. Bo oferuje czytelnikowi to, co go najmniej interesuje. Brak przystępnego artyzmu nudzi, chociaż już od dawna było wiadome, że Dominik Szcześniak jest świetnym obserwatorem. Pozwolę sobie napisać, że ten komiks to środkowy palec wymierzony w malkontentów,którzy uważają, że brakuje nam dobrych scenarzystów. Powiem więcej, mam przeczucie, że ten komiks odżyje po latach jako udana próba sportretowania pokolenia powracającego z emigracji z przysłowiową ręką w nocniku. I nie jest to widok, który wzbudza nasze zainteresowanie, Pewnie dlatego, że sami obcujemy z tym na co dzień.
Czy zapowiadana kolejna część wyrwie się z tego marazmu na inny lewel? Czy Szcześniakowi uda się przekonać do siebie nową publiczność, wprowadzi nowe wątki, dopieści te zaczęte. Obawiam się, że zadanie będzie miał nieco utrudnione. Fotostory pojawiło się w swej pełnej postaci za późno i w tym tkwi chyba jego największy problem.
Na koniec chciałbym wspomnieć o warstwie graficznej. Rafał Trejnis ma prostą i oszczędną kreskę. Komiks narysowany w czerni i bieli wygląda przejrzyście i czytelnie, ale brakowało mi tam zróżnicowania. Mam wrażenie, że przy niektórych kadrach rysownik mógłby się nieco więcej postarać. Wszechobecny raster też nie zawsze spełnia swoją rolę. Przestaje być ciekawym zabiegiem, a staje się stałym elementem, który niewiele wnosi. Miałem wrażenie, że scenariusz ograniczał Rafała, bowiem miejscami pojawiały się naprawdę znakomite kadry, ale w scenach „gadanych” całość traktowana była po najmniejszej lin oporu. Jeżeli jednak mówimy o albumie, który korzysta z „estetyki serialu”, to taki zabieg jest jak najbardziej wskazany.
Tytuł: Fotostory
Scenariusz: Dominik Szcześniak
Rysunki: Rafał Trejnis
Data wydania polskiego: październik 2011
Liczba stron: 112
Format: 165x240 mm
Okładka: twarda, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
Scenariusz: Dominik Szcześniak
Rysunki: Rafał Trejnis
Data wydania polskiego: październik 2011
Liczba stron: 112
Format: 165x240 mm
Okładka: twarda, kolorowa
Papier: offsetowy
Druk: czarno-biały
ja nie widziałem żadnego odcinka "Klanu"... zresztą, żadnego odcinka jakiejkolwiek polskiej telenoweli
OdpowiedzUsuńNiemożliwe, przecież każdy widział.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że jeden wykładowca na studiach próbował mnie do nich zachęcić, ale bez skutku. Nie chciałem oglądać.
OdpowiedzUsuńNiemożliwe, zebyś nie zobaczyl ani jednego odcinka, nawet tzw. mimochodem.
OdpowiedzUsuńNo nigdy, to moja kulturowa biała plama, a może czarna dziura.
OdpowiedzUsuńJ.