wtorek, 5 kwietnia 2011

Dimension (1991-1997), reż. Lars von Trier

W boksie-kompilacji  DVD z krótkimi metrażami Duńczyków z ichniej szkoły filmowej każdy fan Larsa von Triera może znaleść fragmenty ambitnego i porzuconego przed laty projektu Dimension. Zgaduję, że dodali to do boksu w celach raczej komercyjnych, no mniejsza. Chyba każdy wie, chyba każdy słyszał czym Dimension miało być. Co roku gdzie indziej, inne miasto, ta sama ekipa, no i tylko dwie minuty. Von Trier projekt porzucił, jedyne czym dysponujemy to 27 minut materiału, który po zmontowaniu przypomina jakąś chaotyczną historię gangsterską. Przy czym jedna uwaga, ten materiał zawiera wspomniane niecałe pół godziny, obejmuje osiem lat kalendarzowych, no to trochę się to kurcze nie zgadza. Zgaduję, ze podczas montażu na te DVD, wzięto cały materiał, którym dysponował Lars. Tutaj jest to do pobrania. Niestety, dźwięk jest fatalny, a w dodatku opatrzony komentarzem, (podobno da się to wyłączyć, ja nie umiem) , nie wiem po co.



Na wstępie dodam, że IMO pomysł był iście szatański. No bo kręcić coś tyle lat, tylko właściwie dla idei, bez konkretnego scenariusza. O ile wiem, coś podobnego robił Lynch przy INLAND EMPIRE, tyle, że na znacznie mniejszą skalę. Pierwszy klaps padł chyba w Cannes, z udziałem Jean-Marc Barra, Udo Kiera (wiadomo) no i Eddiego Constantine'na. Ten pierwszy materiał stylistycznie przypomina filmy Larsa z epoki Europy/Elementu Zbrodni.. Mamy dłuższe ujęcia, muzykę Bacha w tle, ale niewiele nam ten segment mówi. Łatwo jest odkryć kolejny „odcinek”, a to za sprawą Eddiego Constatnine'a, który przez ten rok zmienił się bardzo przez chorobę. Muszę to napisać, ale na początku ten film jawił mi się jako apoteoza umierania. Bałem się wręcz, że reżyser nagle zapragnie ciągnąć coraz bardziej chorego aktora przez kolejne lata. Wyobraźmy sobie fabułę filmu, podczas którego z czasem aktorów zaczyna brakować. Zwyczajnie zeszli. Podejrzewam, że gdzieś tam taka opcja kołatała się Larsowi po głowie, dla mnie jednak jest to małe przegięcie. Trier chyba też tak pomyślał, bo dalej widzimy już zmianę stylistyki, reżyser kręci/kręcił Królestwo.

Powiem tak, Lars tak bardzo zachłysnął się tym swoim „kamerem-się-trzęsem”, że fajna koncepcja poszła się jeb@ć. Wszystko jest fajne, ale bardzo koliduje z „pierwszymi latami”. Plusem jest pewne wejście w kino kameralne, ale zabrakło kompromisu z początkiem. Dimension mogłoby się właściwie zacząć od tego momentu, ta estetyka bowiem utrzyma się już do końca. Fabularnie widzimy powrót  pary Udo/Barr.

Zatem kończąc, podobnie jak nieczyste zagrania jest to na pewno bardzo inspirujący projekt. Mnie nie raz kołatało się po głowie zrobienie czegoś podobnego. Czy ktoś, kiedyś, gdzieś nie szarpnął się na podobny eksperyment, oczywiście poza Lynchem? Możemy pokusić się o wysnucie koncepcji filmu jako ekranu kondycji ludzkiej. Pamiętnik, który pod pretekstem fabuły opisuje próbę ogarnięcia czasu. Film i zarazem antyfilm, może ta niespójność jest właśnie zaletą? Może.
Osobiście biorę to na karb buńczuczności reżysera, który po sukcesach na arenie międzynarodowej okrzyknięto został wizjonerem kina, zatem takie Dimension było świetną reklamą. W wywiadzie mówił, że sam nie wie czy dożyje premiery (Spowiedź Dogmatyka). Mówił o absurdalności tego założenia, zatem i ja nie pokuszę się o tworzenie solidniejszej idei.

W sumie film jest w skrócie mówiąc, podsumowaniem twórczości reżysera. Gdyby pociągnąć to dalej, to kto wie, może i styl Dogville by się dało tam zaszczepić:)Albo jakieś zwierzę przemówiło by ludzkim głosem. Powiem tak, projekt Dimension zawiera plejadę nieboszczyków, niestety nie oferuje nam niczego więcej ponadto, co już w kinie Triera znamy. Jak ktoś się do Idiotów nie przekonał, to tym bardziej tutaj nie kupi tej koncepcji. Poza tym, forma i estetyka zaczyna dominować nad koncepcją czasu, bo podobno o tym to miało być. Nie uwierzę też, że Lars utrzymał by całość w jako takiej spójnej formie, już samo to, że pierwsze części to taśma, potem video, potem pewnie by doszła cyfra, zmienia się oświetlenie, krótko mówiąc robi się mentlik. Jednak, fanów twórczości reżysera zachęcać nie trzeba, tak czy siak warto koniecznie Dimension zobaczyć-krótkie przecież jest.

10 komentarzy:

  1. Pamietam, że p premierze Idiotów w naszej MAchinie napisali długo tekst o moim ulubionym reżyserze. I to Dimension bardzo mi się rzuciło w oczy. Ale lata minęły, zupełnie zapomniałem kto to robił i nagle boom! Kulturek przypomina. Pięknie się zbierało Machinę mając 12 lat:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez zapomniałem. Pamietam, ze chciałem ten film dodać do bazy FW, i mi odrzucili, bo nie wiadomo czy wyjdzie:)
    Zobacz sobie w wolnej czasowej. Może wrzucę to do neta potem.
    Btw, czytasz tę nową machinę? Jaka jest, lepsza, dużo gorsza?

    OdpowiedzUsuń
  3. A swoją drogą, to właśnie szykuję się powoli do podobnego eksperymentu, tyle że to dokument będzie. O świeżo założonej kapeli:>

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś takiego jest szalenie intrygujące, trudno stwierdzić jak to bedzie wyglądac w przełożeniu na język filmowy.
    Chcesz robić coś cyklicznie? Zdjecia co miesiąc czy jak? Zdradź, zdradź.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kapela z mojego rodzinnego miasta, gdzie wpadam na kilka dni raz na 2/3 miesiące. Będę kręcił ich próby i pewno nie tylko. Po co? Nie jestem pewien. Ale będzie fajnie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zapomnij o Mieszkanku nr XXIII
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zmieniłem trochę numer pokoju, żeby cie nie zdradzić przed publiką:)

    OdpowiedzUsuń