Zgaduję, że spotkanie tych panów było odrobinę wymuszone. Gaspar Noe o ile mi wiadomo przebywał w Stanach z okazji premiery Enter the Void na Sundance Festival, akurat zbiegło się to z premierą Trash Humpers Korine'a (a może to był pokaz poza premierowy, nieważne). Twórcy popularnego cyklu dokumentalnego Durch die Nacht mit... postanowili skonfrontować tych panów ze sobą. Reżyseria pod kierownictwem Bruce'a LeBruce'a dała nam dokument jakich wiele, a szkoda, bo potencjał był.
Gospodarzem programu został Harmony Korine, wyluzowany, pokazuje Gasparowi miejsca gdzie spędził dzieciństwo. Od powiedzmy placu zabaw, który z czasem stał się miejscem spotkań dla młodzieży nadużywającej kwasów, po wizytę na strzelnicy, knajpę, jazdę po ulicach Nashville nocą, podpatrywanie prostytutek i tym podobne. Pomysł był dobry, ciekawie się zaczęło robić, kiedy Harmony zaprosił Gaspara do kina na seans Trashów. Widz mógł się przyjrzeć jak Harmony to sobie zorganizował. Prosta, fajna impreza, Harm jako twórca niezależny z pewnością nie zawiódł widzów na sali. Gorzej się sprawa ma , jeżeli chodzi o pana Noe. Twórca Nieodwracalnego jakoś nie mógł zdobyć się na jakąś kreatywność, niby w limuzynie zaczął coś opowiadać na temat kręcenia Enter, Harm udawał zainteresowanie, ale bądźmy szczerzy. Za takie newsy, (że realizacja filmu w samym Tokio zajęła mu kilka miesięcy,) to ja serdecznie dziękuję. Sytuacje uratował alkohol, kontrowersyjny reżyser wypił, zrobił siku do jakiejś obskurnej toalety, (co oczywiście uwiecznił dziarski LeBruce) no i jakby spuścił z cugli. Zaczął nawet chędożyć drzewo jak bohater Trashów.
Można z tego wyciągnąć wniosek, że Gaspar ma słabą głowę i naprawdę jest kontrowersyjny. Nie zamierzam oczywiście opisywać całości dokumentu, widać ten pośpiech, widać niedogranie. Tym bardziej mi szkoda, zbyt wiele improwizacji, za mało kunsztu reżyserskiego, ot filmik na potrzeby telewizji.
Największą radochę sprawiła mi niezręczna sytuacja, kiedy jakaś „młodociana przechodnia” poprosiła Harmony'ego o autograf i wspólną fotkę. Ten przedstawił jej Gaspara, tłumacząc kto on zacz, niestety nic nie wskórał. Noe z aparatem cyfrowym w łapie chcąc, nie chcąc musiał wyświadczyć fance Korine'a przysługę.
[dopisane dwie godziny później]
Tak sobie pomyślałem, spotkanie tych dwóch osobowości mogło zaowocować naprawdę ciekawym dokumentem. Tym bardziej szkoda, że temat został potraktowany tak po macoszemu. Biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie nie ujrzymy już tych dwóch panów razem, polecam pomimo wszystko ten film.
"Niewykluczony trening na użycie jak największej liczny synonimów(film-obraz-dzieło-???)"
OdpowiedzUsuń...chujstwo.
Co do synonimów to :
http://www.synomix.pl/ (ten jest fajny bo można sobie jego wyszukiwarkę w mozilli przypiac - tam na górze po prawej)
http://synonimy.ux.pl/
pono współcześnie samo 'powtórzenie' jest zmorą współczesnych korektorów.
Jaram się "Spheres" Keitha Jarretta. Ja go raczej z Jazzem kojarzyłem. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.
OdpowiedzUsuńDlaczego myśmy się wcześniej nie spotkali.
OdpowiedzUsuńMasz na myśli te jego organowe improwizacje? Bo jeśli tak, to skosztuj Józka Skrzeka i te jego Moogi.
BTW: To o sobie samym?
OdpowiedzUsuńhttp://www.filmweb.pl/person/Krzysztof+Wojciechowski-54524/discussion/Zapomniano+o+Pi%C4%87...-539172
Teraz katuję synonimami. Mam taki pomysł, żeby walnąć reckę bez żadnego synonimu. Ciekawe jak by to wyglądało.
OdpowiedzUsuńSleazy zmarł wczoraj w nocy...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo faktycznioe, na stronie TG jest o tym mowa, kurde, ale ciulowy dzień.
OdpowiedzUsuń