środa, 27 października 2010

Palę Paryż (1928) Brunon Jasieński

Tam na dole jest etykietka PRL, ale to oczywiście nie te lata, nie ten kraj, nie ten człowiek. To moi drodzy historia tragiczna, tak więc będzie poważnie. Chciałbym pokrótce przedstawić sylwetkę Brunona Jasieńskiego, zdolnego poety futurysty, którego wiersze uwielbiam, które są dla wielu inspiracją. Ten jeden z nielicznych przedstawiciel polskiego futuryzmu miał świetny start, dobrą prasę i świetne recenzje. Dzisiaj dzięki Bogu mówi się o nim tylko dobrze (przynajmniej taką mam nadzieję, tego bym sobie życzył) został wpisany w kanon, pośmiertnie uhonorowany, zrehabilitowany, no ale nie zmienia to faktu, że sobie życie sam trochę spaprał.



Nie muszę podawać linków do jego wierszy, łatwo je znaleźć. Historia Brunona Jasieńskiego zaczyna się tak naprawdę podczas tzw. Wypadków krakowskich w 1923. Co on tam ujrzał, co nim tak wstrząsnęło, dość, że uwierzył w proletariat, zmienił front, od tego czasu staje się czynnym i aktywnym członkiem ruchu komunistycznego. Nigdy nie żałował swojej decyzji, swoją wcześniejsza działalność poetycką uważał za coś bezwartościowego, a kilka lat później już we Francji wydał Palę Paryż ( jestem ciekawy, jaką jego towarzysze futuryści przyjęli postawę). Wydano mu to w 1928, chociaż pewne przymiarki pojawiały się wcześniej, nowela Moranda Palę Moskwę dopełniła czarę i Jasieński zaatakował. Nim omówię tą jego słynną odpowiedź jeszcze dodam, że został z Francji wydalony. W ZSRR witany był jak bohater, objął stanowisko redaktora naczelnego Kultura Mas, liczne awanse, wreszcie, co historia pomija z niejasnych przyczyn został stracony. Dlaczego tak się stało tego się nie dowiemy nigdy, ale wiadomo jedno, że do końca życia był wiernych swoim ideałom, tak więc jeden diabeł wie, co i jak zaszło.

A teraz o Paryżu, książka łączy w sobie elementy Dżumy Camusa oraz Germinal Zoli. Można ją uznać nawet za swego rodzaju literaturę dystopijną. Czyta się ją dobrze, czuć jednak oburzenie autora. Książka jest napisana stylem nierównym, zaczyna się od genezy wydarzeń, które spowodowały wybuch epidemii, potem mamy życiorys głównego bohatera, chińczyka P’ana Tsiang-kueja. On to wkrótce obejmie „dowództwo” w zarażonym Paryżu. Ciekawostką jest fakt, że w pewnym momencie Jasieński pokornieje, jego bohaterowie zaczynają mieć wątpliwości. Ciekawy jest sposób ukazania jak poszczególne nacje narodowe próbują radzić sobie w tej tragicznej sytuacji. Z czasem Jasieński już nie wskazuje palcem, w stylu, „wy są źli, a wy ci dobrzy”, mamy tam już „tylko” ludzi. Każdy próbuje sobie radzić według własnego kodeksu etyki, ale autor nie staje po żadnej stronie. Zatem, konkluzja, im dalej, tym książka jest lepsza. Koncepcja nowego porządku, która wychodzi pod koniec jest oczywiście z punktu widzenia współczesnego czytelnika trochę archaiczna, ale pamiętajmy, kiedy Paryż został napisany. Jasieński na pewno był lepszym futurysta niż komunistą prozaikiem, ale trzeba to przyznać, warsztat miał niezły.

Obecnie czekam na Bal Manekinów, książka już do mnie jedzie, jest dramat, podobno ma eksperymentalny charakter, groteska, horror przeplatana wizja końca, omówię to na pewno.

P.S. Włoscy futuryści, twórcy tego nurtu w większości „poszli” w swoich poglądach w stronę faszyzmu, ciekawe, że w przypadku Jasieńskiego stało się dokładnie na odwrót. Ze znanych polskich futurystów, tylko on jeden popełnił ten krok. Podziwiajcie Polskich futurystów panowie, warto, naprawdę.

3 komentarze:

  1. Jasieński był kiedyś jednym z moich ulubionych poetów:). "Trupy z kawiorem" i "Zarażeni" wale zpamięci nawet jak mnie obudzisz w środku nocy... Prozy nic nie czytałem. A o co chodzi z Palę Moskwę? Bo nic nie nadmieniasz a to chyba ważne...

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiec tak, Pale Moskwę to jedna ze zbioru nowelek, które w sposób na wpół humorystyczny, opisują ówczesne światopoglądy. Trochę erotyki, trochę zabawa konwenancjami, ja osobiście nie czytałem Moskwy, taka laska co polecała mi Paryż miała wydanie z obiema tymi powieściami. Moskwa jest zdecydowanie słabsza, mówiła, jak się to czyta to widać, ze koncepcja państewek w Paryżu zostła pożyczona właśnie od Moranda, tyle, ze u niego to zwykłe, klasyczne napierd@7@nie się z proletariatu, zaś u Jasieńskiego jest to poważny manifest. Czyli tak, jak zgaduje społeczność żydowska, chińska, francuska i brytyjska to jakoby taka odpowiedź na nowelkę Moranda i tylko to. Już wcześniej Jasieński kombinował z powieścią, która opisywałaby państwo wybudowane na gruzach burżuazji , nowy porządek i takie kwestie. Jeszcze nie spotkałem ani jednej osoby co by mi tego Moranda polecali, więc tego na razie nie planuję kupić, mam tylko ten Bal Manekinów i o tym napisze se bo to podobno dobre.
    PO raz pierwszy usłyszałem But w butonierce jeszcze za gówniarza, wtedy myślałem, ze to jakiś żart jest albo parodia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chce mi się robić osobnego wątku, ale jestem po lekturze Balu Manekinów. No cóż, nie powala, szkoda, bo liczyłem na wiele. Taki dramacik napisany, dla formy, żeby z wprawy nie wyjść. Jasienski podobno chcial stworzyć coś, żeby komuniści mogli się pośmiać z burżujów, ale slabe to. Humor jest, ale skąpy, groteska owszem, ale możnaby było wiecej z tego wycisnąć.

    OdpowiedzUsuń