czwartek, 28 października 2010

Medium (1985). reż. Jacek Koprowicz



Polecono mi ten film już dawno temu, na blogu Marcina ten temat ostatnio wypłynął, więc to dobry motyw, pomyślałem , aby rozpocząć dzień od czegoś okultystycznego. No i tak.
W skali FW walnąłem mu 8/10, chociaż trochę chyba przeszarżowałem. Pierwsze skojarzenia to Trzecia część nocy, której jestem fanem wielkim. Mniej intensywnie, czytelniej, widz nie jest zdeterminowany nadążać za wizjami reżysera. Zdjęcia na przyzwoitym poziomie, widać, ze pod tym względem polskie kino miało dużo do zaoferowania, ale są i zgrzyty.

Zoppodzkie Molo, das Mann strzelać w das Auto


Otóż, zabrakło mi wątku hitlerowskiego, który pojawił się na początku, z czasem zanikł, nie chce spojlerować, ale przecież Koprowicz nie musiał tworzyć politycznego pamfletu. Otoczka miasta okupowanego dałaby jednak pewien kontekst, czy kto wie metaforę. Motyw z żółwiami niesamowity, bardzo mi się to spodobało, ale jakoś reżyser nie miał pomysłu, aby to do końca rozwinąć. Także pewne uproszczenia fabularne, które co prawda występują i w filmie Żuławskiego, ale tam chodziło o konkretną estetykę, tutaj pod koniec filmu montaż zaczyna kuleć. Domyślam się, że reżyser nie mógł za bardzo szarżować, obraz jest jednak za mało mistyczny, brak tam tego czegoś, co w kinie houlyłódzkim, czyli detalu. Widz oczekuje symboli, nawiedzenia, bo ja wiem, pewnego zagęszczenia, w końcu to chodzi o okultyzm (pomijam element z zaćmieniem słońca, źle to zrobiono i chyba zupełnie niepotrzebnie znalazło sie w scenariuszu.)

Kolejny poranek w koszu?

Film nadrabia to muzyką (brawa dla Krzesimira) i wyjątkowo sugestywną grą aktorów. To moje drugie zastrzeżenie, scenariusz zawierał natężenie postaci, ale np. Stuhr psuł mi cały film, Szapołowska grała wyjątkowo źle, oczywiście z wyjątkiem scenki łóżkowej, zaś Michał Bajor raz to intrygował, raz denerwował. Nie chce mi się tworzyć wyliczanki, ale no, ten film naprawdę mógł być arcydziełem. Zarówno w kontekście gatunku jak i sztuki autorskiej.

Jacek Koprowicz może się poszczycić tym filmem, udana rzecz, najbardziej podobała mi się operatorka , idealne zgranie z muzyką. Tylko taki niedosyt po seansie mi pozostał, pasuje jeszcze zobaczyć tą Mistyfikację, ale bardziej zależy mi na Alchemiku.

15 komentarzy:

  1. Ogólnie mam podobne zdanie, bo na moje to też obraz niedorobiony, ale bardzo fajny. Mógł być zdecydowanie lepszy. Ale śmieszna sprawa, bo w trochę innych miejscach widzimy jego wady i zalety:]
    Też trochę kojarzyło mi się z Trzecią częścią nocy, ale i ze Szpitalem przemienienia (polecam, jeśli nie widziałeś).
    Też niby zabrakło mi większej ilości hitleryzmu, ale z drugiej strony było by ryzyko, że zrobiła by się jakaś nachalna alegoria (jak w piestrakowej Łzie Księcia Ciemności, gdzie z przywołania na ziemię Szatana zrobił się wybuch II Wojny Światowej; też polecam, wbrew pozorom nie tylko żeby się pośmiać). Więc patrzę na to, powiedzmy, neutralnie. Są swastyki, jest zło.
    Żółwie super, ale nie wiem czego Ci tam w nich brakowało (fabularnie)? Fajny z tego symbol, czasem wprost, a czasem subtelnie - idealnie na moje oko.
    Montaż wydaje mi się od początku do końca rzeczą tu bardzo konsekwentną, za to zgadzam się, że brakowało trochę innych ujęć (tak rozumiem Twoje narzekanie na brak detali:>). Szczególnie z tymi żółwiami, brakowało mi obrazków, który by mnie rozjechały; bo sceny z nimi to materiał z nie lada potencjałem, a został potraktowany realizatorsko tak rach-ciach i po sprawie.
    Zgęszczenie akcji ja z kolei widzę jak na dłoni. Przecież fabuła od początku konsekwentnie zmierza do wiadomego motywu.
    Bardzo podobał mi się motyw nocy w środku dnia, tj. tego całego zaćmienia. Czemu uważasz, że źle to zrobiono? I że niepotrzebne? Na moje, to doskonale pasuje do tej okultystycznej otoczki.
    Z aktorów najbardziej podobał mi się Stuhr, bo tragizm właśnie jego postaci wydał mi się najbardziej odczuwalny. Zabrakło mi większych emocji przy pozostałych postaciach, ale to wada (wg mnie wada) scenariusza, nie samych aktorów. Szapołowska jak najbardziej OK moim skromnym, miała zagrać kukiełkę i zagrała. Czyli wiele do zagrania nie miała. Bajor bywał irytujący, ale to chyba własnie tak miało być. Upierdliwa postać, ale i zaskakująca. Już nawet uwierzyłem, że przeszedł na "jasną stronę mocy".
    Ja bym sobie życzył odrobinę więcej mroku i napięcia, może psychodelii. Muzyka powalająca, szczególnie we fragmencie, gdy kobieta-medium próbuje dostać się do domu, do którego wszedł właśnie policjant alkoholik. W ogóle cała sekwencja początkowa z tym nawiązaniem kontaktu, to świetna robota. Zabrakło potem takiego odjazdu, choć scena finałowego mordu elegancka.
    Mój główny zarzut dotyczy realności postaci. Otóż każda z nich tak szybko wierzyła w ten cały okultyzm i nieśmiertelność, że było to co najmniej naiwne. Brakowało mi cynizmu, dystansu do tych wydarzeń. W baśniach mamy rycerzyków, dla których oczywistością jest istnienie elfów czy innych jednorożców, ale w Medium mieliśmy niby postaci z krwi i kości, w świecie jak najbardziej prawdziwym. Gatunkowy cudzysłów psuł mi trochę seans.
    Też daję 8/10 i chętnie przyjrzę się pozostałym filmom Koprowicza, szczególnie interesujący wydaje mi się jego debiut.

    OdpowiedzUsuń
  2. No jeśli chodzi o żółwie to padł tam motyw o tej zależności z tym cukrzykiem, a potem to gdzieś znikło. Zaćmienie zrobiono za pomocą jakiegoś filtra albo przesłony, to mi zapachniało taką troche chałupniczą robotą, bo to film o bardzo ładnych zdjęciach. Gdzieś pod koniec filmu, trochę te cięcia były dla mnie zbyt widoczne, np. jak Bajor wlazł na ten dach, w sumie na cholerę na ten dach wlazł.
    Co do Bajora to sie zgadzam, ale co do Stuhra to juz nie. Dla mnie przeszarżował tę rolę, tym bardziej, ze w kontekscie pozostałych mediów, to jego występ odczuwam raczej jako zabieg komerycjny. No bo w sumie z Szapołowskiej można było wiecej wycisnać,a tu proszę.
    Nie boli mnie, że bohaterowie tak szybko uwierzyli w ten okultyzm, ten film jest bardzo dynamiczny, ale nie jest kryminałem, tu nie ma śledztwa, tu jest pewna historia, my mamy się skupic raczej na lęku tych postaci, oni wiedzą, ze coś jest nie tak, ja np, nie wierze w takie rzeczy, ale mimo wszystko nie lubię czarnych kotów przecinajacych mi drogę. Mnie jak pisałem wyzej i tak brakowało w tym filmie więcej okultyzmu, hitler by się przydał no i trochę pankroka, jak piszesz psychodeli, ekspresji no i nie wiem, krwi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. No co wy... Wy tu o 3 części nocy a to przecie film bez aspiracji do bycia czymś ponad kino grozy(w tej kategorii jest wybitny - tzn można go stawiac przy egzorcystach, omenie itd a jeśli chodzi o grozę w kostiumie to dla mnie no 2 po Harry Angel). Łatkę "film okultystyczny" przypięły mu media.


    a Alchemik jest tragiczny... zobaczcie jak już chcecie ale nic sobie nie obiecujcie . Karzeł nożownik jest zajebisty.

    "Otóż każda z nich tak szybko wierzyła w ten cały okultyzm"

    zapominasz że to był okres ezoteryczno- mistycznego boomu. Hannusen itd

    OdpowiedzUsuń
  4. Był miejscami podobny nastrój, ale tyle, obu filmów ogólnie nie porównuję.

    Zapomniałem:)

    A widziałeś serialową wersję Alchemika?

    PS: Przeznaczenie znajdziesz na chomikuj.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy ten film aspirował, ale pod względem estetycznym takie skojarzenie może nasunąć. To nie ujma dla niego, wręcz przeciwnie, no nie?

    OdpowiedzUsuń
  6. "To nie ujma dla niego, wręcz przeciwnie, no nie?"

    No właśnie o to chodzi że krzywdzisz film gatunkowy zestawiając go z filmem artystycznym (wybitnym swoją drogą).

    " Przeznaczenie znajdziesz na chomikuj.pl "

    poszukam na RS , nie będę im płacił - sypali nazwiskami uploaderów jakiś czas temu... jak nie biora odpowiedzialności za ludzi którzy im bulą to nie zasługują na kasę na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  7. "A widziałeś serialową wersję Alchemika?"

    Nie. :/ ta wersja jest raczej nieuchwytna. zobaczył bym z chęcią.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie ma na RS!

    Serial: http://precyl.pl/seriale-tv-ripy/2771948-rapidshare-alchemik-sendivius-1988-a.html
    Obejrzałem jak na razie pierwszy docinek. Nic takiego, ale w miarę ciekawe. Liczę, że się zdąży fajnie rozkręcić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Stigu, ja nie przyrównuję, ani nie zestawiam, jeżeli ktoś mógł się tutaj obrazić to Żuławski prędzej:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Faktycznie niezbyt dobry ten Alchemik. Jest kilka niezlych pomysłów, ale film usilnie przebojowy i chaotyczny (miejscami wygląda, jakby go robił Piestrak), przede wszystkim strasznie pocięty, nierówny montażowo. Serial to nic innego, jak reżyserska wersja. Jeszcze nie skończyłem oglądac, ale serial trochę lepszy, własnie dlatego, że rozwija się normalnie, bez takich montażowych skrótów. Innymi słowy, to nigdy nie powinno było wejść do kin. Weszło na siłę.
    A ogólnie dziwnie napisany scenariusz. Pod względem dramaturgicznym, to miejscami napisany tak... wbrew zdrowemu rozsądkowi.

    BTW naprawdę Mr Turkowi tak bardzo podobała się operatorska strona Medium? Dla mnie taka poprawna, nic więcej:>

    OdpowiedzUsuń
  11. To zależy jak na to spojrzeć, dla mnie to była bardzo konsekwentna robota, idealnie kreśliła obraz,ale powiem tak. Faktycznie tam nie było jakiegoś takiego artystycznego szpanu, ale jak to Pies określił to film czysto gatunkowy. Warsztat operatora w prosty sposób nadawał obrazowi charakter, wiem, że to brzmi trochę jak masło maślane. Żeby sobie wyrobić więcej na temat pana Koprowicza, muszę obejrzeć to Przeznaczenie.
    P.S. Zyczyłbym, sobie więcej tylko takich poprawnych obrazów kolego Marcinie

    OdpowiedzUsuń
  12. Odkąd minęła era Piestraka i mu podobnych, wszystkie są poprawne. Taka choćby Mistyfikacja - dobra rzecz, ale sfilmowana dokładnie tak, jak dziesiątki innych filmów, jakie się teraz w Polsce kręci. Większość naszych współczesnych operatorów jest jakaś ograniczona, a reżyserzy niczego ponad poprawność zdają się z reguły nie wymagać. Ciągle te same zagrywki (no dobra, w Mistyfikacji było kilka ciekawszych wizualnie fragmentów niż to zwykle bywa).
    Chyba jedyni u nas obecnie twórcy, których kino jest inaczej kręcone, to Smarzowski i Lankosz:>

    OdpowiedzUsuń
  13. A weź popatrz na takie O-bi, O-ba: koniec cywilizacji. Jakie tam są, kurwa, piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  14. Specjalnie nie popatrzę, żeby ci racji nie przyznać. Ja po prostu lubie ten rodzaj zdjęć, ta zwykłość odpowiada mi i tyle:)

    OdpowiedzUsuń
  15. No, ale masz rację co do tej zwykłości, tyle, że ja to odbieram w twoich ustach jako coś pejoratywnego. Pamiętajmy, że to nie jest film artystyczny, wiadomo, że Obi, oba ma to lepiej zrobione, i wiele innych filmów również, dla mnie ten styl to taki oldschool. Weźmy na przykład filmy Felliniego, ma tam wiuele fajowych sekwencji, czasami jest to masterszot, czasem jakieś niesamowite ujęcie, a jednak jednym z zarzutów przeciwko temu panu jest kopiowanie, przeszarżowanie, naślaowanie własnych koncepcji. A tyutaj jest tak, że zamiast teledyskowego montażu, mamy faną stonowany laitmotiw, osiągnięty m.in właśnie za pomocą tych zwykłych ujęć. Nie sądzisz?

    OdpowiedzUsuń